Czarne koturny. Na podobny model polowałam i polowałam można, że powiedzieć od dwóch lat. Ale zawsze było coś nie tak, a to za wysokie, a to niewygodne, a to dziwnie w nich wyglądała moja zbyt szczupła noga. Tak więc w końcu się udało! I jestem bardziej niż zachwycona, zwłaszcza motywem wężowej skóry, który jest mega delikatny i nie rzuca się tak w oczy! (Najnowsza kolekcja w ccc, niestety na oficjalnej stronie jak nie było, tak dalej ich nie ma).
Challenges. Nic bardziej nie oddaje mojej wewnętrznej walki, niż słowa na obrazku powyżej. Ćwiczenia są łatwe. Prawdziwym wyzwaniom stawiamy czoła w kuchni. Nie lubię ćwiczyć, oj nie lubię. Moje mięśnie są bardzo słabe i zawsze chcą się poddać, choć im na to nie pozwalam. I z tego jestem dumna. Ale, gdy tylko wejdę do kuchnia, ba! Gdy tylko pomyślę o jedzeniu, jestem zgubiona.
Shopaholic. Przyznam się bez bicia, że nic nie sprawia mi tak wielkiej przyjemności, jak wynalezienie czegoś naprawdę super w lumpeksie i to niskim kosztem! Tak więc, gdy tylko zobaczyłam te piękne kwiatki i top, wiedziałam, że muszę przymierzyć! Chyba szczęście się do mnie uśmiechnęło, że całość idealnie na mnie pasowała, a do tego te urocze kokardki z tyłu :) Całość nie przekroczyła 11 zł :)
Scarlett by Alexandra Ripley. Chyba przez całe moje studenckie wakacje nie czytałam tak dużo, jak przez ostatni tydzień. Przeminęło z wiatrem (niebawem moja krótka recenzja na blogu :)) pochłonęłam migiem. Kto przeczytał ten wie, że zakończenie mogło zostawić pewien niedosyt, i tak było w moim przypadku. Tak więc szybciutko skoczyłam do biblioteki i już mam, i cieszę się jak dziecko na dalsze losy Scarlett.
Mackabella. Żeby Wam się przypomnieć, ale proszę się nie przyzwyczajać, bo dużo zdjęć mojej osoby nie będzie :)
Truskawkowe pyszności. Przepis na babeczki już niedługo na blogu. Mogę Wam powiedzieć, że były bardzo słodkie (aż za słodkie), ale zjadłam ze smakiem, jak i cala moja rodzina. Na pewno spróbuję jeszcze wariantów z wiśnią i jagodą!
A Wam? Jak minął poprzedni tydzień?